Ten rozdział jest bardzo krótki, ale nie było sensu go na siłę przedłużać. ✌
Taylor
Siedzę przy szpitalnym łóżku, gładząc miarowo jego dłoń. Tak każdego dnia już od dwóch tygodni. Aż dziwne, że mu jeszcze dziury nie wygłaskałam w tej ręce. Przenoszę wzrok na tę dziewczynę leżącą obok niego. Aktualnie śpi. Tylko śpi. Z Nim gorzej. Tak, do diaska. Jestem zazdrosna. Równie dobrze Ona mogłaby teraz wegetować, a On spać.Nie, stop. Wariujesz, Tay. Nie wolno ci nawet tak myśleć.
Spoglądam na jego spokojną twarz, na jego unoszącą się i opadającą klatkę piersiową i zaczynam do niego mówić:
— Harry, proszę cię. Jeżeli mnie słyszysz… wróć. Żyj. Odejdę, jeśli tego będziesz chciał, ale obudź się. Wolisz Chelsea? W porządku. Ja odejdę. Tylko się obudź. Jeżeli coś cię obchodzę, to dla mnie, a jeżeli nie, to… dla rodziców dla siostry albo nawet dla tej głupiej… dla Chelsea. — Podnoszę jego dłoń do ust, niezdarnie ocierając łzy spływające bezwiednie po moich policzkach. — Tęsknię za tobą.
Siedzę tak przez chwilę, gdy nagle wchodzi Kris – z tego, co się orientuję, chłopak Carter. Siada obok niej i prawie w tym samym momencie dziewczyna się budzi. Rozmawiają. Nie podsłuchuję, tylko spoglądam to na nich, to na Harrego i czuję ból tej pustki wypełniającej mnie od środka.
— Harry… — szepczę.
Harry
Czuję niekontrolowany, acz powolny ruch unoszących się powiek. W końcu oślepia mnie przeraźliwie białe światło, dlatego zamykam je ponownie, czując fizyczny ból. Jęczę cicho.— Harry? — słyszę nad sobą delikatny, choć nieco rozedrgany głos, który wydaje się być znajomy.
Z mojego gardła ponownie wydobywa się jęk bólu. Otwieram oczy, mrużąc je. Widzę szpitalną biel, która mnie oślepia. Ta sytuacja mi coś przypomina, ale nie mam siły, by się nad tym zastanowić.
Po chwili moje oczy przyzwyczajają się do bieli, a wtedy po raz kolejny słyszę:
— Harry?
Patrzę na blondynkę, po czym szepczę:
— Taylor…
Zaraz. A gdzie Carter? Gdzie wino? Gdzie jej ciepła dłoń, oplatająca moją? Gdzie… to wszystko?
— Co się stało? — pytam.
Dziewczyna ociera łzy i uspokaja się, po czym mówi:
— Miałeś wypadek. Szedłeś przepisowo… na pasach, ale jakiś idiota… w ciebie wjechał… Carter ci pomogła. — Wskazuje podbródkiem na łóżko obok. A tam… Carter. Carter i Kris. Co? — Chciała cię odepchnąć i w efekcie oberwaliście oboje. Zapadłeś w śpiączkę… tak się bałam… Harry…
Patrzę na szatynkę leżącą tuż obok, nie dowierzając.
— Witamy wśród żywych, Harry — uśmiecha się. Unoszę kąciki warg, po czym przenoszę wzrok na Taylor.
Czyli to wszystko mi się tylko śniło? Bangkok, Carter, Kris…
— Przepraszam, Tay, przepraszam — szepczę. — Byłem dupkiem, jestem dupkiem…
— Przestań, to nieważne. — Kładzie mi dwa palce na wargach.
— Ważne. Chcę się zmienić. Kocham cię.
Łzy toczą się po jej policzkach.
— Ja ciebie też, Harry — mówi. — Ja ciebie też.
Próbuję się unieść, próbuję podnieść rękę, chcę ją dotknąć, ale jestem zbyt słaby. Ściskam jedynie jej dłoń. Tylko tyle.
— Tay, czy ty… — pytam po chwili z wahaniem — jesteś w ciąży, prawda?
— Nie, skąd ten pomysł w ogóle? — uśmiecha się.
— Chyba coś mi się śniło… — odpowiadam. — Kocham cię.
— Już to mówiłeś — śmieje się.
— Od dzisiaj będę ci to powtarzał do znudzenia — oznajmiam.
— Skąd ta zmiana? — pyta.
— Zrozumiałem, jakim idiotą byłem — odpowiadam.
Ten sen wcale nie był cudem; raczej drugą szansą, jaką dostałem, drugim życiem. Uświadomił mi, jak wiele miałem do stracenia w tym popieprzonym życiu: Taylor…
Dostałem drugą szansę, urodziłem się na nowo. Nie wszyscy mają taką okazję. Ja jej nie zmarnuję.
__________________________________________________
Epilog z definicji jest czymś, co uzupełnia nam wiedzę o losach bohaterów po zakończeniu głównej fabuły.
Amnesia kończy się tak.
Ostatnim rozdziałem.
Epilog dopowiedzcie sobie sami.
Cały fanfic był dość prosty i… przewidywalny moim zdaniem.
Liczę, że chociaż tym Was zaskoczyłam.
Zostawcie coś po sobie.
Albo i nie.
Jak wolicie.
Nowe fanfiction będzie na 90% z Liamem, lecz tak na dobrą sprawę jeszcze go porządnie nie zaczęłam, a chcę mieć je skończone, zanim zacznę publikować, dlatego na pewno przed wakacjami z nim nie ruszę. Tak więc jeśli chcecie być w jakiś sposób poinformowani – zostawcie na dole jakiś kontakt.
Dziękuję za wszystko. Jak zawsze. ♥
P.
Z początku jak czytałam ten rozdział nie zrozumiałam o co chodzi. Dopiero gdy zaczął opowiadać Harry. Szczerze? W życiu nie spodziewałam się takiego zakończenia. To opowiadanie było cudowne i wyjątkowe. Czytałam każdy rozdział z zapartym tchem. Cudo ❤
OdpowiedzUsuń