wtorek, 7 kwietnia 2015

06. Fake couple

— Jeszcze ich nie ma? — pytam, wchodząc po pracy do mieszkania.
— Samolot miał opóźnienie, więc nie wiem, kiedy będą — odkrzykuje Carter z salonu.
— Czyli zdążę wziąć prysznic?
— Jasne, jasne. Co? Carrie dała wam znowu wycisk?
— Mało powiedziane.
— No i dobrze, że się nie obijacie.
— Odezwała się — burczę. — Pani architekt — dodaję z przekąsem.
Dziewczyna rzuca we mnie poduszką, a wtedy śmieję się.
Wszedłszy na chwilę do pokoju, biorę jakieś czyste ubrania i udaję się do łazienki. Rozebieram się do naga, po czym wchodzę do kabiny prysznicowej. Zamykam ją, a następnie odkręcam ciepłą wodę, która delikatnie rozluźnia moje napięte mięśnie. Wyłączam się na chwilę, po czym chwytam szampon i zaczynam się myć.
Po kilku minutach wychodzę, wysuszam ciało ręcznikiem i ubieram się, a następnie suszę włosy. Rozczesuję nieład na głowie i przyglądam mu się. Nie mam sił na układanie, dlatego zostawiam go, jak jest. Następnie myję zęby i spryskuję się własnymi perfumami. Muszą być drogie, lecz w jakiś sposób nie robi to mnie żadnego wrażenia. Tak jakbym… był przyzwyczajony?
Wychodzę z łazienki, zostawiając drzwi lekko uchylone, tak żeby pozbyć się pary. Odświeżony, od razu czuję się jakoś lepiej.
Kieruję się do salonu i siadam obok Carter, która czyta książkę.
— A, jeszcze jedno — mówi do mnie, jakby sobie nagle o czymś przypomniała. — Uprzedzam cię. Nicole jest bardzo atrakcyjną kobietą.
— I co?
— …ma męża — dodaje.
— I córkę, wiem o tym, ale nie rozumiem, dlaczego mi to powtarzasz — odpowiadam.
— Chodzi o to, żebyś niczego nie próbował, bo już trochę cię poznałam i lubisz kręcić.
— Że niby ja? — obruszyłem się z rozbawieniem. — Przecież mam dziewczynę — zaśmiewam się, szczypiąc dziewczynę w udo.
— Dowcipniś — burczy. — Ale nocleg, to ja nie wiem, jak my załatwimy.
— No jak to jak? — pytam. — Nicole może spać z małą u mnie, a ja na kanapie.
— Ta — prycha dziewczyna. — A jak to będzie wyglądać, co? Mieszkamy razem, ale śpimy w osobnych łóżkach?
— Jeju, Carter — jęczę. — Robisz z igły widły. Najwyżej będziemy spali te kilka nocy we dwoje. A nawet jak się do siebie przytulimy, to co? Jesteśmy przyjaciółmi, no nie?
— Um… no chyba.
— No właśnie. A teraz… skoro już będziemy się w to bawić, chyba powinniśmy pogadać.
— O czym?
— O nas, kochanie — zaśmiewam się. — W sensie: jak długo jesteśmy razem, jak się poznaliśmy, takie tam bzdury… Myślałaś już o tym?
— Trochę…
— No to słucham.
— Jesteśmy razem od miesiąca. Poznaliśmy się na wakacjach w Bangkoku. Taka miłość od pierwszego wejrzenia bla, bla… — Kreśli palcami cudzysłów w powietrzu. — Skończyła ci się umowa najmu, więc stwierdziłam, że to żaden problem, żebyśmy zamieszkali razem.
— To brzmi… rozsądnie.
— A, jeszcze jedno. Nicole jest bardzo bezpośrednia i gdyby zapytała… Nie uprawiamy seksu. Nie uwierzyłaby, że to robimy.
— Co? Aż taki brzydki jestem, że nie poszłabyś ze mną do łóżka? — śmieję się.
— Głupi — burczy. — Nie chodzi o ciebie, tylko o mnie.
— Ktoś cię…? — zaczynam.
— Nie, nie o to chodzi — przeczy energicznie. — Nie mówmy o tym, proszę.
— W porządku. Jak wolisz. — Uśmiecham się krzepiąco, gdy nagle słyszymy dzwonek do drzwi. Oboje się podnosimy i idziemy do przedpokoju. Dziewczyna chwyta klamkę, lecz zanim otwiera drzwi, rzuca do mnie:
— Tylko nie pajacuj.
Odchrząkuję, żeby ukryć rozbawienie.
— Cześć — mówi Nicole, a Carter rzuca się jej na szyję.
— Cześć. — Macham do dziewczynki schowanej za łydkami blondynki. Mała przygryza swój kciuk i uśmiecha się.
— Widzę, że już złapaliście kontakt — stwierdza Carter.
— Ty jesteś Harry? — pyta blondynka.
— Tak.
Wyciągnęła w moją stronę rękę. Uścisnąłem ją.
— Nicole. A to jest Nancy. — Obejmuje małą dziewczynkę, która w dalszym ciągu chowa się za jej łydkami. — Szkoda, że Carter tak niewiele mi o tobie mówiła.
— Niedługo jesteśmy razem, poza tym myślę, że jeszcze zdążymy to nadrobić. — Uśmiecham się.
— No tak.
Wchodzimy do środka, po czym Carter prowadzi walizki Nicole do swojego pokoju. Szczerzę się w duchu. Czyli u mnie będziemy spać?, myślę. Prawdę powiedziawszy, bawi mnie ten cały teatrzyk. Nie mam zamiaru dobierać się do Carter w nocy, ale fajnie będzie popatrzeć, jaka zesztywniała się robi, wchodząc ze mną do jednego łóżka. To będzie komedia.
— To ja… może zrobię kawę — rzuca szatynka, zostawiając mnie i Nicole w salonie. Natomiast Nancy – urocza blondyneczka z niebieskimi oczami – zaczęła rozkładać się ze swoimi zabawkami na dywanie w salonie. Stół odsunęliśmy na bok, tak żeby mała miała miejsce. Siadam na kanapie, Nicole na fotelu.
— Więc czym się zajmujesz? — zaczyna rozmowę.
Okay, pierwsze pytanie łatwe. Problemy mogą się zacząć, jak zapyta o coś, czego ja sam o sobie nie wiem.
— Pracuję na stacji benzynowej. A ty? — odwracam pytanie.
— Ja? Nigdy nie miałam takich zapędów, jak Carter. Interesowała mnie historia. Skończyłam archeologię i już miałam wyjeżdżać na wykopaliska do Grecji, gdy nagle poznałam Thomasa. Love story jakich wiele. Wzięliśmy ślub, zaszłam w ciążę, urodziła się Nancy.
— A twój mąż czym się zajmuje? — pytam.
— Pod tym względem jest nudziarzem. Prowadzi restaurację odziedziczoną po wujku.
Przez chwilę oboje milczymy, spoglądając w stronę Carter.
— Jak wy się w ogóle poznaliście? — pyta Nicole.
— W Bangkoku — odpowiadam. — Mieszkaliśmy w jednym hotelu, no i…
— Rozumiem… Carter jest dość konfliktowa… Dobrze wam się układa?
Śmieję się.
— Tak. Świetnie.
Nagle dosiada się Carter. Filiżanki, ciastka i dzbanek z kawą postawiła na stoliku znajdującym się obok kanapy i fotela.
— O czym rozmawiacie? — pyta, zajmując miejsce tuż przy mnie, a jednak daleko. Kładę dłoń na oparciu kanapy, jakbym ją obejmował, i uśmiecham się.
— A tak ogólnie — odpowiadam.
Dziewczyny rzucają się w wir rozmowy, a ja po chwili znużony niezauważalnie przenoszę się na dywan do Nancy. Mała bawi się klockami.
— Co budujemy?
— Zamek — mówi.
— Pomóc?
— Nie.
Nagle moją uwagę zwraca małe, dziecięce, fioletowe paninko i z jakichś powodów interesuje mnie ten przedmiot. Przyciągam go do siebie i przykładam palce do klawiatury. Czuję się dziwnie. Jakbym już to robił. Naciskam pierwsze klawisze. Melodia sama płynie. Z jednej strony nigdy jej nie słyszałem, a z drugiej doskonale ją znam. Nagle wokół zapada cisza. Rozglądam się i orientuję, że  Carter i Nicole wpatrują się we mnie uważnie.
— Nie, nie przestawaj — mówi szatynka, patrząc na mnie z błyskiem w oku.
Gram dalej, aż w końcu zaczynają mi do głowy przychodzić słowa:
— I figure it out… Figure it out from black and white… Silence in sound…
Koniec. Słowa się urwały, choć melodia w dalszym ciągu szumi mi w uszach.
— Piszesz piosenki? — pyta Nicole, a Carter w tym czasie wpatruje się we mnie, oczekując odpowiedzi. Między nami jest napięcie, którego blondynka nie może wyczuć.
— Nie wiem… — odpowiadam, łapiąc się za głowę, która zaczyna boleć.
— Co ci jest? — Czuję kobiecą dłoń na ramieniu i słyszę głos Carter.
— Nic. — Wypuszczam powietrze z płuc, podnosząc wzrok. — Jest okay. — Uśmiecham się, a szatynka rzuca mi porozumiewawcze spojrzenie.
__________________________________________________
Miałam takie pianinko. *.* Nawet „Lulajże, Jezuniu” potrafiłam na nim grać. Wspomnienia. ♥
Harter is fake, jak widać. Haha. :D
Zaspojleruję Wam i powiem, że to nie wszystko, co Harry sobie przypomniał podczas wizyty Nicole z Nancy. ✌
Komentować, bo ostatnio z tym słabo. :/
Następny rozdział około weekendu. xx

7 komentarzy:

  1. Dziekuje ze tak szybko dodalas rozdział :) jestes kochana ja wiem ze komentarze sa wazne a duzo osob nie komentuje przez co odechciewa sie pisania ale tb jako jednej z niewielu zalezy na nas czytelnikach a nie komentarzach czy lajkach podziwiam ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Hsoabkabao *.* Rzadko odpisuję na komentarze, ale tym razem po prostu muszę. Ale mi radość sprawiłaś/-eś. ☺ Naprawdę nie sądziłam, że po tylu miesiącach prowadzenia blogów przeczytam coś, co mnie tak bardzo ucieszy.
      I tak, masz rację. Od jakiegoś czasu przestało mi zależeć na komentarzach. Może po prostu dotarłam już do tego etapu, że bardziej liczy się dla mnie świadomość, że ktoś czyta. Sama nie wiem. ☺ Anyway, dziękuję i pozdrawiam. xxx

      Usuń
    2. A mnie jeszcze jeszcze bardziej cieszy fakt ze cb to cieszy haha ;) mysle ze naszym przeznaczeniem jest uszczesliwianie siebie nawzajem xd przynajmniej to mi wychodzi bo z reszta to jakos tak marnie haha ;) a i jeszcze jedno twoje wypociny czyny wiecej osob niz muslisz po prostu lenistwo przybrało taką duzą skale ze wiele trudu kosztuje połaczenie palcow i klawiatorki i skomentowanie tego co piszesz ;) z reszta to co piszesz jest na tyle swietne ze warto to zrobic ;** kiedys myslałam ze to totalnym dnem jest czytanie takich rzeczy bo to swiadczy o braku inteligencji i nie ma sensu natomiast teraz mysle ze kazdy ma w głowie swoj własny swiat i jesli jest on na tyle cudowny i daje taka sama radosc tobie jak i innym to warto ;0 dla innych klasyka erotyki to 50 twarzy greya ofszem fajne ale wole darka dla innych spedzanie wolnego czasu to gry na kompie a dla mnie twoj blog ;)
      Ps tez cie kocham haha <3

      Usuń
    3. Nie wiem czemu ale ten blog przypomina mi według mnie najlepsza piosenke 5 second of summer amnesia ale to nie wazne po prostu tytuły chyba podobne ......... ;)

      Usuń
    4. Ja też uwielbiam tę piosenkę, mimo że jakąś tam wielką fanką sosów nie jestem. ☺ Voodoo Doll jest jeszcze fajna, ale w wersji z YT, a nie płytowej. ;3 Hah, tytuły to zbieżność. Innego dać nie mogłam (tudzież nie chciało mi się wymyślać). ;)

      Usuń
  2. Napiszę to znów - genialny!!! :D
    Czekam niecierpliwie na kolejny rozdział ^_^

    OdpowiedzUsuń
  3. Cudowny rozdział!!! :)
    Nie mogę doczekać się następnego

    OdpowiedzUsuń