sobota, 9 maja 2015

15. Bipolar

Carter
Leży obok mnie. Oboje jesteśmy nadzy i w pełni świadomi tego, co się stało. Nagle unosi się na łokciu i spogląda w moje oczy. Nie potrafię się wyzbyć uczucia skrępowania.
— I co teraz? — pyta cicho i z obawą, po czym dotyka dłonią mojego policzka. Ciepło jego skóry na nowo mąci mi w głowie. Jedyne, o czym potrafię myśleć, to że zrobiłabym dla niego wszystko, byle tylko zawsze patrzył na mnie i dotykał mnie w ten sposób.
— Nie wiem — odpowiadam, dzielnie znosząc jego wzrok.
Nagle jego dotyk znika. „Dlaczego?”.
— No tak — wzdycha, opadając na łóżko ze wzrokiem wlepionym w sufit.
— Co no tak? — pytam.
— Wolny, bogaty, zabawny, przystojny, idealna partia… Kris.
Zaciskam wargi w wąską linię, biorąc głęboki wdech.
— Kris nie ma tu nic do rzeczy.
Prycha.
— Taak? To ciekawe.
— Wiesz co, nie Kris przeleciał blond lasię w jej mieszkaniu, więc nie masz prawa oceniać ani mnie, ani jego — sarkam. — Jesteś taki bipolarny. Z jednej strony miły, kochany, taki, że można… nieważne. A z drugiej ciągle robisz mi wyrzuty o Krisa. Powiedziałeś, że się we mnie zakochałeś, a ja nawet nie wiem, czy to była prawda, bo masz ciągłe zmiany nastrojów. Tak samo nie wiem, czy mi za parę dni do mieszkania nie wejdzie laska z dzieckiem, nie pokaże obrączki i nie powie „On jest mój”. Chcesz zmian? Zacznij od siebie.
— Skoro jestem taki zły, to dlaczego zaczęłaś… to? — odparowuje. — Co to miało na celu? Podręczenie mnie?
— Nie powiedziałam, że jesteś zły. Jesteś idiotą i nie widzisz tego, że zaczęło mi na tobie zależeć i nie chcę, żeby wróciła ci pamięć, bo mnie wtedy zostawisz.
Wychodzę z jego sypialni, w biegu chwytając ręcznik. Ubieram się w piżamę, a następnie zanoszę go do łazienki i powieszam na sznurku. Kładę się spać bez kolacji. Słyszę, jak Harry wychodzi ze swojego pokoju, idzie do łazienki, bierze prysznic, a potem wraca.
To, co mu powiedziałam, było cholernie egoistyczne, lecz jednocześnie w 100% oddawało to, co czułam. Chciałam go mieć i nie chciałam naraz.
Tak około pierwszej w nocy z zamyślenia wyrywa mnie pukanie do drzwi. Jest na tyle ciche, żeby mnie nie obudzić, w razie gdyby spała, i na tyle głośne, że wyraźnie je usłyszałam.
— Proszę — mamroczę, układając się na wznak.
Drzwi się uchylają, a przez szparę wygląda nieśmiało sylwetka Harrego.
— Śpisz? — pyta.
— Jak widać — burczę.
Wchodzi, zamyka za sobą drzwi, podchodzi do łóżka, po czym wsuwa się nieproszony pod moją nagrzaną kołdrę, kładąc się obok mnie. Ciężar jego dłoni spoczywa na moim brzuchu, a on sam trąca mnie czubkiem nosa w policzek.
— Przepraszam… — szepcze, a ja już wiem, że i tak mu ulegnę. Że choćbym nie wiem, jak się starała, zawsze mu wybaczę. Bo go… nie. — Carter, przepraszam. Nic mnie nie usprawiedliwia. Po prostu nie umiem… Czuję się jak małe dziecko. Reaguję instynktownie. Prawie nie mam wspomnień… Nie czuję, że robię źle. Potrzebuję cię.
Leżę jak zdrętwiała, hamując reakcje ciała na jego dotyk.
— Chciałam… — mówię, po czym urywam.
— Co chciałaś?
— W sumie… nie chciałam. Nie chciałam, żebyś myślał, że się tobą zabawiłam, bo tak nie było i nie jest…
— Tylko?
— Jest Kris, ale… Ech.
— Carter… — szepcze. — Ja cię rozumiem, ale… Kochaliśmy się. To nic dla ciebie nie znaczyło? — Podnosi głowę, spoglądając w moje oczy.
„Tyle, że cię kocham”, słyszę natarczywy głos podświadomości. Te słowa kotłują mi się w głowie tak natrętnie, że mam ochotę je wykrzyczeć, ale coś mnie powstrzymuje.
— Znaczyło. — Przygryzam wargę.
— Co mam jeszcze zrobić? — pyta. — Co? Staram się jak mogę, robię wszystko, żebyś wreszcie to zauważyła i doceniła, a ty nic.
— Harry, ja mam dwadzieścia trzy lata. Nie mówię, że to Bóg wie jak dużo, ale szukam kogoś, przy kim będę mogła się czuć bezpiecznie. Chcę stabilizacji. Dasz mi ją? Jesteś w stanie? — pytam.
Zamyśla się na moment.
— Mogę zrobić wszystko, żeby dać ci to, czego oczekujesz — odpowiada.
— Nie chcę obietnic…
— Wiem o tym. Dlatego proszę cię o tę szansę. Chcesz dowodów, że mogę być najlepszy? Dam ci je, tylko mi pozwól.
__________________________________________________

Someone call the doctor
Got a case of love bipolar


Dodanie tego cytatu było silniejsze ode mnie. xD Katy wiedziała, o czym śpiewa, haha.
Cieszmy się tymi momentami Harter, bo w całym opowiadaniu nie ma ich zbyt wiele.. :D
Dziękuję za wszystkie wyświetlenia i komentarze. Następny rozdział we wtorek. xx
PS. A teraz sprawdzimy, kto czyta notki. :3 Czy gdybym kolejne fanfiction pisała o Liamie, to ktoś by je czytał? Na razie nie zdradzam nic więcej, po prostu jestem ciekawa.

2 komentarze:

  1. Fantastyczny rozdział!!! :D No po prostu genialny ^_^ Mam nadzieję, że Carter da się wykazać Harry'emu ;*
    No i jakbyś zaczęła pisać kolejne ff z Liamem, to masz pierwszą czytelniczkę! :D ♥

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Liama to ja już Ci pisałam, że to fantastyczny pomysł etc. No i oczywiście bym czytała z ogromną przyjemnością :)
    A teraz Harry <3 Nie sposób zignorować takiego posta :) Jejku no ja nie wiem, zawsze tworzysz takich cudownych, idealnych Harrych :3
    Ja już nawet nie biorę pod uwagę faktu, że on zdradził, że ma te wahania nastroju itd :) To po prostu nie ma znaczenia jeżeli się jest nim :) Wiem, że mój subiektywizm jest czasami nie do przyjęcia, ale wiem, że w głębi duszy to wspaniały człowiek :)
    No i tak bardzo kibicuje jemu i Carter, że nie wiem co ci zrobię jak to zakończysz w niewłaściwy sposób (wiem, że nic ci nie mogę zrobić, ewentualnie dręczyć na fb haha)
    No i jeszcze pogadam jaki to Harry jest cudowny- to jak układa słowa, jak mówi o uczuciach, jak się stara. Weź zniszcz tego Krisa bo czuję, że przez niego będą same problemy. :* I na przyszłość zabraniam ci tworzenia takich postaci, bo wiem że masz do tego skłonności, ale czas z tym skończyć, bo ja kiedyś nie wytrzymam psychicznie :*
    A teraz chciałabym Cię przeprosić, że w ogóle nie komentuje, za to że nawet ten komentarz jest beznadziejny i w ogóle :*
    Wiedz, że Cię kocham, kocham to co piszesz, kocham Harrego, i kocham szczęśliwe zakończenia (weź to pod uwagę :*)
    Pozdrawiam :* <3

    OdpowiedzUsuń